Podróże z dzieckiem

Podróżowanie z dzieckiem wcale nie jest tak męczące dla dziecka, jak się powszechnie uważa! Wprost przeciwnie. Dzieci uwielbiają, jeśli ich zabawy mogą być urozmaicone i odbywają się w innych miejscach niż pobliski plac zabaw. Podróż może być natomiast bardzo męczące dla rodziców. Ci, którzy nie podróżowali z Maluchem nie zdają sobie sprawy, ile trzeba włożyć wysiłku, aby wycieczka była interesująca dla naszego dziecka. O to, aby wyjazd był ciekawy musimy postarać się sami, a w większości przypadków wymaga to od nas znacznie większego zaangażowania niż zabawianie dziecka w domu, gdzie mamy do dyspozycji zabawki i inne dziecięce akcesoria. Poza tym rytm i sposób podróżowania trzeba całkowicie dostosować do dziecka. Dlatego raczej wykluczone są wycieczki z dotychczasowymi znajomymi, chyba, że mamy wyjątkowo wyrozumiałych przyjaciół.

Za to satysfakcja z przebywania z dzieckiem jest dużo większa. To właśnie podczas długich podróży Maluch jest stale z rodzicami, którzy mają dla niego więcej czasu niż wtedy, gdy wracają zmęczeni po pracy. Nowe sytuacje i zabawy, a może intensywny kontakt miedzy rodzicami a dzieckiem, okazują się rozwijające. Nieprawdą jest też, że małe dzieci boją się nowych miejsc, czy też nie mogą zasnąć w nieznanym sobie pokoju. Te opowieści pochodzą prawdopodobnie od ludzi, którzy wyjechali na wakacje z kilkuletnim brzdącem, który nigdy nie nocował poza domem. Z naszego doświadczenia wynika, że nie otoczenie, ale raczej obecność rodziców jest dla dziecka najważniejsza. A co z powszechną opinią, że dziecko i tak nic nie zapamięta z podróży? To może prawda. Nie chodzi jednak o to, żeby roczny szkrab wiedział, na jaką górę wnieśli go rodzice lub w jakim kraju bawił się na plaży. Ważne żeby zabawa była dobra, a rodzice w pobliżu. Wtedy nawet po kilku miesiącach dziecko zapytane o kraby na plaży albo owce pasące się na górskiej polance, będzie pamiętało te sytuacje.

Tu też dochodzimy do egoistycznej strony problemu. Skoro dla dziecka najważniejsza jest dobra zabawa, przy okazji której może się czegoś nauczyć, to dlaczego rodzice, nawykli do podróżowania, mają pozostać w domu do czwartych czy piątych urodzin ich pociechy? Skoro podróż okazuje się frajdą dla dziecka, a nie katorżniczym odliczeniem kilometrów, to dlaczego rezygnować z własnych pasji? Dlatego, że tak uważa większość młodych małżeństw, pozostających w dodatku pod presją konserwatywnych rodziców i opinii rodem z poradników wychowania dzieci. Przyszło nam borykać się z takimi stereotypami. Może męczymy Adasia? Może nawet sprawiamy mu krzywdę? Jeśli tak, to dlaczego jest szczęśliwym i roześmianym dzieckiem. Niewygody, które znosi razem z nami są niczym w stosunku do reżimu lekcji rytmiki, tańca, języków i wielu innych, który serwują swoim pociechom inni rodzice w trosce, żeby miały lepszy start w dorosłe życie. Może lepiej być dzieckiem zahartowanym w podróżach niż zmęczonym ciągłym wyścigiem z rówieśnikami?

Z naszym Adasiem podróżujemy już od 5 miesiąca życia. Adaś zwiedził kilka krajów, tych egzotycznych i bardziej cywilizowanych, ale przede wszystkim „chodzi” z nami po górach. Początki tej wędrówki były dla nas nieco nerwowe. Jak każda mama martwię się, czy wszystko jest w porządku, czy nie jest Adasiowi za zimno, za ciepło, czy nie jest śpiący, głodny itd. Paweł zawsze uspokaja mnie, że nic złego się nie dzieje, a nasz Adaś umie dać znać, gdy coś jest nie tak. Zdarzało się kilka razy, że musieliśmy zmienić plany lub wycofać się z jakiejś drogi, tylko po to aby Adaś mógł wyspać się w komfortowych warunkach. W trakcie jakichkolwiek podróży z dzieckiem musimy uważać przecież podwójnie, ale tego chyba nie muszę tłumaczyć żadnej mamie!!!

O tym, że podróżowanie z dzieckiem nawet w warunkach uważanych za niektórych przez za „niedopuszczalne” jest możliwe i służy dzieciom i rodzicom poczytajcie na naszym zaprzyjaźnionym portalu MAŁY PODRÓŻNIK.