Wyprawa LKW w Himalaje Lahul 1973

Sam możesz wybierać los, szczytów ślad, Sam możesz wybierać los, zrozum to, wejdź na szczyt...
Budka Suflera: "Cień Wielkiej Góry"

Celem działalności Medycznego Klubu Turystycznego w Lublinie jest między innymi organizacja wypraw w góry wysokie. Do 2008 roku mieliśmy już na koncie liczne wysokie szczyty jak Mont Blanc, Dome, Barre des Ecrins czy Monte Rosa. W lutym 2006 roku, po pokonaniu wielu trudności, klubowym sukcesem zakończyła się nasza wspinaczka w Andach, na najwyższy szczyty obu Ameryk – Aconcagua. Ponieważ duże przedsięwzięcia MKT zawsze staramy się powiązać z jakimiś tematami historyczno-krajoznawczymi, wyprawa ta miała nie tylko sportowy charakter, ale odnosiła się również do ważnych wydarzeń w historii polskiego alpinizmu (wytyczenie nowej, ambitnej drogi zachodnią ścianą Aconcagua, lodowcem, który dzisiaj nosi nazwę Lodowca Polaków).
Na podobnej zasadzie na jesieni 2006 roku powstał zamysł naszej ekspedycji w Himalaje. Pierwotnie poszukiwaliśmy jakichś sześciotysięcznych szczytów niezdobytych dotąd przez człowieka. Mimo, że jest ich jeszcze niemało, przedsięwzięcie to wydało nam się zbyt trudne jak na nasze umiejętności górskie i logistyczne.  Tymczasem przypadkowo doszły nas informacje na temat  wyprawy Lubelskiego Klubu Wysokogórskiego w Himalaje Lahul w stanie Himachal Pradesh z roku 1973. Zainteresowaliśmy się sprawą i ostatecznie zapadła inna decyzja wyprawowa. Zaplanowaliśmy dowiedzieć się więcej na temat tej dość tajemniczej wyprawy, dotrzeć w miejsce działania ekspedycji lubelskiej - do Batalu nad Rzeką Księżycową, gdzie Lublinianie założyli bazę i podjąć próbę zdobycia obleganych przez nich szczytów CB12,  CB13 lub innego o wysokości przekraczającej 6100 m n.p.m.

Himalaje Lahul

Góry te leżą w samym środku Himalajów Zachodnich, z dala od najwyższego w tym paśmie i jedynego 8-tysięcznika Nanga Parbat (8126 m n.p.m.), znajdującego się już na terenie Pakistanu. Na północ od Lahul położony jest tylko sporny do dziś Kaszmir. Rejon Lahul zamieszkuje rdzenna ludność tybetańska oraz uciekinierzy z Tybetu, anektowanego przez Chiny w 1959 roku. Są to żarliwi wyznawcy buddyzmu, a ich duchowy przywódca Dalaj Lama przebywa i naucza w pobliskim Dharamsala. Nasza droga w Himalaje Lahul wiedzie z Delhi przez Chanigarh i Shimlę do wysokogórskiego miasteczka Manali u podnóża przełęczy Rothang (4361 m n.p.m.), otwierającej drogę do Doliny Rzeki Księżycowej (Chandra). Z Shimli, dawnej letniej stolicy Indii Brytyjskich, do Manali prowadzi malownicza dolina Kulu wyrzeźbiona przez rwącą rzekę Beas. Szosa w Dolinie Kulu, choć przepaścista i wyboista, wydaje się autostradą w porównaniu do szutrowych dróg przecinających łańcuch Himalajów w kierunku Kaszmiru. Droga przez przełęcz Rothang do sezonowej osady Batal pod szczytami CB, a dalej do Kaszmiru, wymieniana jest w przewodnikach jako druga pod względem wysokości na świecie. Najkrótszą drogę do szczytu CB12 tarasuje duży lodospad – miejsce tragedii uczestników lubelskiej wyprawy z 1973 roku. W kierunku CB13 prowadzi długa grań, która zawiodła Lublinian na poprzedzający go szczyt CB13a.

Tragiczna wyprawa

Lata 70-te ubiegłego wieku to epoka burzliwego rozwoju słynnego później na świecie polskiego alpinizmu w górach najwyższych. Od czasu pamiętnej wyprawy polskiej na Nanda Devi w 1939 roku, zakończonej śmiercią dwóch alpinistów, aktywność polska z przyczyn politycznych i ekonomicznych kierowała się do krajów „zaprzyjaźnionych” – Związku Radzieckiego i Afganistanu, a nie w najwyższe góry Nepalu i Indii. Polacy z powodzeniem eksplorowali Alpy i Kaukaz, Hindukusz i Karakorum, a nawet Andy, lecz najpotężniejszy łańcuch górski Ziemi – Himalaje – pozostawał poza sferą ich możliwości. W takich to okolicznościach w Lublinie zrodził się pomysł pierwszej polskiej powojennej wyprawy w Himalaje. Koło Lubelskie Klubu Wysokogórskiego zrzeszało wtedy pokaźną grupę fascynatów gór z Lubelszczyzny, Kielecczyzny i Podkarpacia. Jak w większości ówczesnych tego typu klubów, jego członkami byli studenci i intelektualiści wywodzący się ze środowisk akademickich.
Głównym inicjatorem i pomysłodawcą zorganizowania przez Klub wyprawy himalajskiej był jego prezes – Zbigniew Stepek. Był on związany z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim, na którym ukończył studia i zdobywał pierwsze literackie szlify jako poeta i prozaik. Po studiach, aż do czasu himalajskiej wyprawy, pracował jako redaktor literacki Radia Lublin. Pracę tą dzielił z pasją do wspinaczek górskich. Uczestniczył w ambitnych przedsięwzięciach alpejskich oraz w wyprawie w góry Hindukuszu. Organizował lubelską wyprawę w góry Mongolii. Po powrocie z Mongolii Zbigniew Stepek rozpoczął przygotowania do klubowej wyprawy w Himalaje. Jego talentom organizacyjnym należy zawdzięczać dojście przedsięwzięcia do skutku.
Obszarem eksploracji miał być teren dawnego księstwa górskiego Lahul, który obecnie stanowi dystrykt stanu Himachal Pradesh. Jako cel wyprawy wybrano pierwotnie rejon lodowca Bara Shigri i wierzchołek Mount Parvati (ostatecznie z przyczyn organizacyjnych skierowano się pod masyw CB). Zadaniem ekspedycji było zdobycie dziewiczego sześciotysięcznika.
Lubelski KW był silnie związany ze środowiskiem medycznym. Jednym z uczestników wyprawy był następca Zbigniewa Stepka na fotelu prezesa Klubu, w owym czasie docent, Zdzisław Jerzy Czarnecki. Zanim na wiele lat został pracownikiem Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, był kierownikiem Zakładu Filozofii Wydziału Farmacji, a potem Zakładu Nauk Społecznych Akademii Medycznej. Znany jest wielu absolwentom i pracownikom lubelskiej Akademii Medycznej z zajęć i wykładów, które prowadził z przedmiotu filozofii. Potencjalnym kandydatem do uczestnictwa w ekspedycji, który nie wziął w niej ostatecznie udziału z powodów zawodowych, był doktor Marek Masiak (wtedy w trakcie habilitacji) wieloletni kierownik akademickiej psychiatrii lubelskiej. Funkcje lekarzy wyprawy pełnili doktorzy Andrzej Grzązek (dopiero rozpoczynający pracę w lubelskiej przychodni) i Andrzej Klimowicz. Wśród innych członków wyprawy znaleźli się też alpiniści Teresa Rubinowska z Kielc i Tadeusz Śmieciuszewski, a także wchodzący w skład grupy z założenia wspomagającej: Jan Kubit z Krosna i Józef Płonka z Rzeszowa, Andrzej Rządkowski, Andrzej Kucyper i Edward Zawadzki. Ostatnim uczestnikiem ekspedycji, który dostarczył nam nieocenionych informacji o wyprawie, był Zygmunt Nasalski, jeden z jej inicjatorów, obecnie dyrektor Muzeum Lubelskiego na Zamku, a także czynny turysta górski.

Lubelski Klub Wysokogórski w Indiach

Wyprawa nie starała się o status wyprawy narodowej i nie uzyskała oficjalnego poparcia ze strony Zarządu Głównego Klubu Wysokogórskiego w Warszawie. Została tylko „przyjęta do wiadomości”. Jednak na organizację wyprawy składała się cała Lubelszczyzna, a przede wszystkim państwowe zakłady pracy, dostarczając ekspedycji zapasów żywnościowych i sprzętowych. Mimo, że liny sizalowe do asekuracji przewiązywane w pasie były już wtedy historią, to nowoczesny sprzęt alpinistyczny był niejednokrotnie poza zasięgiem finansowym Polaków. Za okulary lodowcowe musiały często służyć gogle spawalnicze. W pamięci utkwiły nam śruby lodowe i raki, które wykonano w zakładach… WSK Świdnik. Niebagatelną dotację w wysokości 30 tysięcy złotych na zakup sprzętu wspinaczkowego przyznał Wojewódzki Komitet Kultury Fizycznej i Turystyki.
Wyprawę uroczyście żegnał w Ratuszu 8 lipca 1973 roku przewodniczący Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Lublinie Stanisław Bora. Zgodnie z ówczesnym sposobem organizacji wypraw, ekspedycja podróżowała do Indii przez Azję Środkową koleją. Znacznie redukowano w ten sposób koszty, które, co trzeba koniecznie podkreślić, w większości pokrywali sami uczestnicy z własnych środków. Ponieważ w rzeczywistości PRL-owskiej inteligencji pracującej dochody były bardziej niż symboliczne, dla niektórych ten ogromny wysiłek finansowy związany był z dużymi wyrzeczeniami i zadłużeniem. Szacowane koszty na osobę wynosiły 20 tysięcy złotych! Kto pamięta, ile wynosiła ówczesna średnia pensja? Docierając 18 lipca do Afganistanu, Lublinianie byli świadkami rewolucji, która obaliła monarchię i wprowadziła w kraju republikę pod przywództwem prezydenta Muhammada Dauda. Był to pierwszy dzień wojny w Afganistanie, który od tamtej pory aż do dzisiaj nie zaznał już spokoju. 21 lipca wyprawa znalazła się w Indiach, gdzie z powodu mnożących się kłopotów transportowych i organizacyjnych miała okazję długo oglądać północno-hinduskie atrakcje turystyczne: Shimlę i Manali. W Delhi kierownictwo ekipy spędziło dłuższy czas na załatwieniu formalności związanych z eksploracją gór. Zaplanowany rejon okazał się, w związku z lokalizacją przygraniczną i napiętą sytuacją polityczną, zamknięty dla himalaistów. Ostatecznie grupa uzyskała pozwolenie na eksplorację innego niż zamierzano obszaru Lahul – zakola Chandra River (Rzeka Księżycowa) z lodowcem Batal i otaczającymi go szczytami oznaczonymi, jeszcze przez brytyjskich mierniczych, jako CB11, CB12 i CB13. Do wyprawy dołączył indyjski oficer łącznikowy, chwalony przez uczestników za komunikatywność, major Mahendar Singh Mehta. Miejscem dłuższego postoju ekspedycji była górska miejscowość Manali, gdzie urzędują do dziś przedstawiciele Western Himalayan Mountaineering Institute (obecnie Department of Mountaineering & Allied Sports). Władze indyjskie były dla wyprawy bardzo przychylne, być może z powodu niespełnionych nadziei zarobku dla miejscowych tragarzy. Uczestnicy wyprawy mogli poświęcić trochę czasu na aklimatyzację i poznawanie wielkiego skupiska wygnanych z kraju Tybetańczyków. Początek lat 70-tych to także rozkwit ideologii hipisów, którzy w poszukiwaniu „wolności duchowej”, a może raczej tanich narkotyków (w Manali hodowano wtedy najlepszą jakościowo marihuanę), licznie nawiedzali ten rejon Indii.
Dopiero 6 sierpnia, autobusami przez strategiczną trasę kaszmirską, ekipa wyruszyła do bazy w osadzie Batal, na wysokość 4100 m n.p.m. Mimo okresowej niepogody, pierwszy tydzień akcji górskiej umożliwił z pomocą wynajętych w Batal tragarzy, założenie bazy wysuniętej na wysokości 4709 m n.p.m. Później jednak ze względu na wyraźny brak jedności celów, wyprawa podzieliła się. 14 sierpnia zespół w składzie Jan Kubit i Andrzej Kucyper pod kierownictwem Zdzisława Czarneckiego rozpoczął wspinaczkę w kierunku dziewiczego szczytu CB13a (6180 m n.p.m.). W oficjalnym sprawozdaniu z wyprawy wspinaczka trzyosobowego zespołu z 5-dniowym zapasem żywności, stosunkowo łatwą granią ponad doliną lodowca Batal, zostanie określona jako „parodniowy rekonesans”. W tym czasie grupa prowadzona przez kierownika wyprawy Zbigniewa Stepka z Andrzejem Grzązkiem, Edwardem Zawadzkim i Teresą Rubinowską oraz kontuzjowanym Tadeuszem Śmieciuszewskim usiłowała kontynuować drogę lodowcem na wprost w kierunku również dziewiczego szczytu CB12 i założyła obóz pośredni. Droga obrana przez Zbigniewa Stepka była logiczna i piękna, ale niebezpieczna – tuż nad obozem piętrzył się wielki, 400-metrowy lodospad zagradzający drogę do wyższych partii lodowca i na szczyt CB12. Niestabilne, lodowe seraki cały czas groziły śmiercionośnymi lawinami.
Zespół Czarneckiego, mimo trudności związanych z niedotlenieniem i brakiem wody, piął się skutecznie w górę w stylu alpejskim, aby zabiwakować na wysokości 5500 m n.p.m. oraz ponownie na 5850 m n.p.m. Rano 16 sierpnia, pozostawiając namiot, wspinacze ostatecznie podjęli atak szczytowy, który został uwieńczony sukcesem o godzinie 15:30. Skrajnie zmęczeni himalaiści ruszyli w dół, by zameldować się w bazie wysuniętej dopiero w nocy następnego dnia. Niestety czekała ich tu tragiczna wieść. Nieco ponad 2 godziny wcześniej Andrzej Grzązek i Zbigniew Stepek, podczas próby rozpoznania drogi przez lodospad, już w drodze powrotnej, zostali zaskoczeni przez lodową lawinę, która przeorała miejsce gdzie właśnie schodzili. Odbyło się to na oczach obserwujących ich z dołu Teresy Rubinowskiej i Edwarda Zawadzkiego.

Legenda tragicznej wypraway

Tragedia rzuciła cień na sukces ekspedycji i stała się źródłem późniejszych nieprzychylnych komentarzy. Krytykowano przede wszystkim sposób organizowania akcji ratunkowej: ekspedycja tylko własnymi siłami przez 3 dni próbowała spenetrować miejsce wypadku, ale wobec utrzymujących się lawin, w ciągu następnych 5 dni zlikwidowano bazę. Dopiero w wyniku sugestii miejscowych władz i deklaracji pomocy ze strony wspinaczy hinduskich, odbywających w tym rejonie szkolenie, zdecydowano się wznowić poszukiwania, ale już tylko w składzie Rubinowska, Nasalski, Kubit i Płonka. Reszta uczestników odłączyła od wyprawy i wróciła do kraju. Poszukiwania, już raczej ciał zaginionych, trwały dalej do 7 września, ale odnaleziono tylko czekan Andrzeja Grzązka.
Wynik wyprawy długo komentowano w lubelskim, nie tylko alpinistycznym środowisku, dopatrując się błędów organizacyjnych wynikłych z osobistych animozji uczestników. O wyprawie pisała dużo prasa, początkowo donosząc o planach i postępach ekspedycji, a potem o smutnym finale. Poświęcony wyprawie zbeletryzowany reportaż autorstwa Romualda Karasia pod tytułem „Himalajska tragedia”, oparty na wypowiedziach uczestników i przez tych uczestników krytykowany za z góry postawioną tezę, nie wyjaśnił wiele. Nie zrealizowano ostatecznie projektu filmu fabularnego na motywach wydarzeń na lodowcu Batal, ale w 1975 roku Budka Suflera wydała swój pierwszy album „Cień wielkiej góry” z trwającym nieco ponad 6 minut utworem tytułowym zainspirowanym śmiercią lubelskich himalaistów. Jedno ze studiów nagrań w budynku Radia Lublin nadal nosi imię Zbigniewa Stepka. Obaj tragicznie zmarli doczekali się także tablicy pamiątkowej na lubelskiej nekropolii przy ulicy Lipowej. Mimo, że dla młodszych to epizod zupełnie nieznany, starsi Lublinianie pamiętają jeszcze rozgłos związany z pamiętną lubelską wyprawą z roku 1973 i jej zakończeniem. Powiem więcej, emocje związane z tą sprawą nadal są bardzo gwałtowne. Byliśmy zdziwieni jak starsi uczestnicy naszych prezentacji turystycznych reagują na poruszenie tematu ekspedycji z 1973 roku. Szczególnie utkwiło mi w pamięci wystąpienie byłego kierownika przychodni, który osobiście zezwolił na urlop Andrzejowi Grzązkowi i do dzisiaj czuje się odpowiedzialny za śmierć młodego człowieka. Z punktu widzenia sportowego osiągnięcie wyprawy było niewielkie. Wejście zespołu Czarneckiego na CB13a nie znalazło nawet miejsca wśród wyliczeń ważnych polskich osiągnięć alpinistycznych roku 1973. Wyprawa lubelska zbladła na tle takich sukcesów wielkich ekspedycji narodowych jak zimowe wejście na 7-tysięczny Noszak grupy Andrzeja Zawady. Z drugiej strony było to jednak wejście pierwsze i wyprzedziło o rok zdobycie przez Polaków szczytu Kangbachen, a o 4 lata zdobycie pierwszego himalajskiego 8-tysięcznika – Kanczendzongi. O ile nam wiadomo, Klub Wysokogórski w Lublinie nie poprowadził już więcej samodzielnych wypraw w góry najwyższe, a środowisko lubelskich alpinistów uległo dezintegracji. Współcześni Lublinianie chodzą w góry razem z innymi organizacjami alpinistycznymi lub samodzielnie. Wydaje się zresztą, że czas „alpinizmu wyprawowego’’ odszedł już bezpowrotnie w przeszłość. Co pozostało? Nas zainteresowało czy trwa jeszcze wyryty czekanami napis na szczycie CB13a „POLAND, 16 VIII 1973”? Czy pozostało coś z dwóch drewnianych krzyży u podnóża lodospadu? Może chociaż kamień we wsi Batal ciągle nosi jeszcze napis „LAID DOWN THEIR LIVES IN BATAL ICE-FALL ON 17 AUGUST 1973 MR ZBIGNIEW STEPEK MR ANDRZEJ GRZĄZEK OF POLAND”? Aby samemu z podziwem wrócić do czasów, gdy organizacja wypraw w góry wysokie miała całkowicie inny wymiar i napotykała na zgoła inne niż dzisiaj przeszkody, zorganizowaliśmy wyprawę śladami lubliniaków w 2008 roku. Wydaje się, że do nas – kolegów po fachu i pasji Andrzeja Grzązka, należy odświeżenie pamięci o Lublinianach, którzy przez wyrzeczenia i ofiary (z najwyższą włącznie), mieli okazję tworzyć historię polskiego i światowego himalaizmu by znaleźć miejsce w encyklopediach gór. To dla nas ich doznania są przecież najbliższe…

P. Paprzycki, P. Krawczyk

Autorzy składają serdeczne podziękowanie Panu Zygmuntowi Nasalskiemu za udostępnienie materiałów dotyczących wyprawy Lahul’73 oraz własne cenne uwagi.

Źródła:

  • R. Karaś: Himalajska Tragedia; Almapress 1983,
  • Wielka Encyklopedia Gór i Alpinizmu Tom I i II
  • Oficjalne sprawozdanie z wyprawy LAHUL’73 (na podstawie kopii w maszynopisie z archiwum Zygmunta Nasalskiego)
  • Strona internetowa Instytutu Filozofii Wydziału Filozofii i Socjologii UMCS w Lublinie http://filozofia.umcs.lublin.pl/
  • Archiwum i informacje ustne Zygmunta Nasalskiego