Koronka z Adasiem – Radziejowa

Tekst: Kamila Wojas-Krawczyk

To najwyższy szczyt Beskidu Sądeckiego. Planując zdobycie Radziejowej wybraliśmy jedną z najkrótszych dróg na szczyt. Szlak niebieski rozpoczyna się w Piwnicznej, ale aż do Obidzy można dotrzeć samochodem. Ścieżka prowadzi dalej przez szczyt Wielkiego Rogacza, aż do głównego beskidzkiego szlaku na Radziejową. Bacówka na Obidzy, w której spędziliśmy noc, znajduje się kilka kilometrów od Piwnicznej, na wysokości 931 m n.p.m., co dla zdobywających górę z małym dzieckiem jest bardzo ważną informacją. Do szczytu pozostaje już tylko nieco ponad 300 metrów przewyższenia, ale i tak szacowany czas przejścia wynosi ok. 2,5 godziny.
Nasze zdobywanie Radziejowej zaplanowaliśmy na 12 czerwca 2008 roku. Pogoda nie zapowiadała się tego dnia rewelacyjnie, ale jeszcze nie padało. Po nocy spędzonej w bardzo komfortowych warunkach, spakowaliśmy się szybciutko i już przed godziną 10 byliśmy na szlaku. Adaś w tylnych nosidełkach pokrzykiwał do spotkanych przy gospodarstwach kur, a potem pozdrowiał jadących konno górali, którzy pozostawili gdzieś w górach stada swoich owiec. Droga na szczyt Radziejowej prowadzi głównie przez las, więc tym razem poszukiwaliśmy z Adasiem wilka i innych bajkowych zwierząt leśnych, a także Czerwonego Kapturka i pana leśniczego. Po odebraniu kilku telefonów komórkowych z pracy, trochę zapomnieliśmy o naszym Maluchu, dlatego w pewnej chwili Adaś dał nam głośno znak, że on też z nami idzie. No i zaczęło się. Maluch, oburzony naszym lekceważeniem, kategorycznie odmówił dalszego spaceru w nosidełkach. Postanowił iść sam, co w obliczu narastających czarnych chmur na horyzoncie, zapowiadało raczej mokre wejście na szczyt. Jak na dokładkę, Adaś nie miał zamiaru trzymać naszego kierunku marszu, więc dla zachęcenia go do kierowania się we właściwą stronę zaczęliśmy rysować na drodze wszystkie literki, które już poznał. Podziałało i Adaś zaczął głośno mówić, jaki wyraz zaczyna się na narysowaną przeze mnie literkę. Na naszej drodze pojawiły się połamane drzewa, które dodatkowo zainteresowały Malucha. Można w nich szukać ukrytego misia! Ale niestety, zaczął padać deszcz. Rozłożyliśmy parasolkę, która zawsze sprawdza się na wycieczkach w górach. Adaś wrócił do nosidełek i zaczął z góry wrzucać kamyki do każdej pojawiającej się po deszczu kałuży. Bardzo go to bawiło. W okolicach Wielkiego Rogacza szlak skręcił w prawo i zaczęło się ostre podejście pod górę. Kilkadziesiąt metrów przed szczytem Adaś zaczął znowu sam maszerować i szczyt Radziejowej „zdobył” o własnych siłach.
Na szczycie Radziejowej znajduje się drewniana wieża widokowa o wysokości 20 metrów, która została oddana do użytku w 2006 roku. Roztacza się z niej rozległa panorama, którą podziwiał tylko Paweł. My zostaliśmy na dole, a Adaś bardzo ubolewał, że nie pozwalamy mu wchodzić na drewniane, śliskie od deszczu schodki. Oprócz wieży na szczycie znajdują się również pomnik 1000-lecia Polski oraz betonowy obelisk. Po łyku ciepłej kaszki i wykonaniu kilku pamiątkowych zdjęć, schodzimy szybko w dół. Mimo, że mamy połowę lipca Adaś maszeruje w zimowych butach i ciepłych swetrach – dzieci trochę inaczej tracą ciepło niż dorośli. Po dojściu do schroniska zjadamy niewielki obiad, a Adaś oczywiście biega niezmordowany wokół budynku i jedno z nas musi biegać razem z nim. A tak by się chciało usiąść w spokoju i wypić małe piwko po zdobyciu szczytu. Cóż, takie są uroki wędrówki z Maluchem!!!.